MOJA PROKURATURA to bzdura?!

#KażdyMiałSwójPRL

 

Im dalej od 1989 r., tym bardziej zróżnicowany, ale też nieprawdziwy jest przekaz o 45 latach PRL. W oficjalnie prezentowanym chaosie informacyjnym dominuje wyciąganie absurdów oraz negatywnych zjawisk, jakie niewątpliwie miały miejsce w tamtym okresie. W przekazie, jaki jest widoczny w dyskusjach na Facebooku oraz wśród zwyczajnych ludzi, pamiętających tamten czas wyłania się obraz odmienny. Są tu elementy pozytywnych wspomnień, a nawet nostalgii. To czas, który ludzie wspominają jako spokojny, bezpieczny, a nawet pogodny mimo zauważania wielu niedogodności. Im dalej od 1989 r., tym mniej świadków, a więcej pseudo-znawców.

Elementem PRL była także prokuratura. Zawsze cieszyła się ona nienajlepszą sławą wśród zwyczajnych ludzi, stroniących od tej instytucji jak najdalej.

A jak naprawdę wyglądała prokuratura szczebla powiatowego PRL przełomu lat 70. i 80.? Jak widzieli jej funkcjonowanie ludzie w niej pracujący, którzy boją się współcześnie przyznać, że w ogóle ich noga stanęła w progach tej instytucji? Jak wyglądał stan wojenny z perspektywy młodego człowieka, robiącego „karierę” w prokuraturze? O tym i o wielu jeszcze innych ciekawych faktach jest w tej oddawanej w ręce czytelnika książce.

W PRZYGOTOWANIU AUDIOBOOK!

Reklama książki w księgarni

Fragment:
"Rozbój na cmentarzu"

Opinia Tadeusza Kapłona-Rybskiego po lekturze książki

zamieszczona na Facebooku

O czym myślę, sądzę że mam o czym. Jestem po lekturze książki Joli Czartoryskiej ,,Moja prokuratura to bzdura?!”

Dla mnie wspomnienia ludzi z mego pokolenia są bardzo ciekawym materiałem porównawczym do tego, jak ja widziałem i oceniam świat z tego samego okresu. Bo każdy, kto żył w latach siedemdziesiątych i osiemdziesiątych XX wieku, miał swoje widzenie najbliższego otoczenia, pracy, Polski i świata.

Czytając, zwraca się uwagę na te fragmenty wspomnień, do których sam masz jakiś materiał porównawczy.

Autorka pisze, że jej patron czytał zgromadzone akta i podejmował decyzje. A teraz moje spostrzeżenie, co do czytania dokumentów np. obecnie, przez lekarzy. Kilka lat temu praktycznie się przekonałem, że lekarze udają, iż czytają dokumenty, które się im przedkłada, więc teraz zwracam na to baczną uwagę. Niestety, lekarze w porównaniu do prokuratorów czasu PRL, z reguły, tylko kartkują w Twojej obecności dostarczane przez pacjentów dokumenty z innych placówek służby zdrowia, bo gdyby czytali to wiedzieliby, np. jakie zalecenia są dla pacjenta np. po wypisie ze szpitala.

Opisując zachowania ludzkie przed prokuratorem, zwróciła uwagę na świętoszków, którzy swoimi wadami obciążali innych, m.in. donosząc na nich. Z tych zachowań ludzkich uczyniono teraz normę prawną w postaci świadka koronnego.

Podoba mi się jej ocena, gdy pisze o wrzucania wszystkich i wszystkiego do jednego wora, co z założenia nie może być prawdą i nie jest obiektywne.

Pozytywnie muszę się odnieść do opisywanej ,,normy czasowej” prokuratora do zakończenia sprawy, z reguły był miesiąc czasu przy większości spraw. Jak pisze we wspomnieniach, pod koniec miesiąca wszyscy żyli jedną sprawą, ,,Ile załatwiłeś fajek w tym miesiącu, koledzy przechwalali się liczbami, jakby dostali fioła, a ja, w czasie aplikacji tylko się temu wariactwu przyglądałam.”

Autorka bardzo celnie i trafnie, według mej oceny, odnosi się do tego, co obserwuje w pracy, jak ocenia zmiany zachodzące w życiu społecznym i gospodarczym, jak widzi tę naszą niby komunę, o której teraz mówi każdy, jak nie ma nic do powiedzenia, jak z tym marnym naszym socjalizmem było, jak przebiegały linie podziału społecznego w opisywanym okresie, jak widziała odpowiedzialność ludzi młodych, egalitaryzm społeczny.

Szczególnie ciekaw byłem jej oceny i widzenia polskich spraw w okresie powstawania i funkcjonowania Solidarności, nie zawiodłem się. Podobnie rzecz się ma ze stanem wojennym. Warto to dokładnie przeczytać.

Bardzo dobrze, a zarazem negatywnie, oceniła wykorzystanie ludzi z doświadczeniem po ich odejścia z pracy. Mam podobne doświadczenia i zastrzeżenia. Niestety polskie władze nigdy się nad tym nie pochyliły.

Na koniec autorka pisze, z czym w stu procentach się z nią zgadzam, że ,, Nic nie jest takie, na jakie wygląda! NIC”.

Bardzo cenne wspomnienia, które nam wszystkim powinny dać trochę odpowiedzi na pytania, które niekiedy pojawiają się w obecnej przestrzeni publicznej.

Polecam.

Fragment:
"Rozbój na cmentarzu"

Wir benötigen Ihre Zustimmung zum Laden der Übersetzungen

Wir nutzen einen Drittanbieter-Service, um den Inhalt der Website zu übersetzen, der möglicherweise Daten über Ihre Aktivitäten sammelt. Bitte prüfen Sie die Details und akzeptieren Sie den Dienst, um die Übersetzungen zu sehen.